Jednym z Was neuronauka może wydawać się terminem zupełnie obcym, innym mniej i będą ją definiowali jako „coś tam z mózgiem”, a kolejni interesują się tematem i lepiej lub gorzej zdefiniują to pojęcie. Śpieszę z pomocą.
Neuronauka
Neuronauka (ang. neuroscience; również: neuronauki) to bardzo obszerna gałąź dyscypliny badawczej zajmująca się zagadnieniami związanymi z układem nerwowym. W języku polskim często wymiennie stosowanym określeniem jest neurobiologia, choć należy pamiętać, że angielskie neurobiology jest osobnym podtematem neuroscience. Niesamowicie ciężko jest zdefiniować, czym jest neuronauka (oraz czym nie jest), a spowodowane jest to jej głęboką interdyscyplinarnością. Do neuronauk można zaliczyć zarówno niektóre działy biologii (neurobiologia), psychologii (neuropsychologia), informatyki (neuroinformatyka), czy medycyny (neurologia, neurochirurgia, psychiatria), ale niemal w każdej grupie tematycznej można wpaść na pomysł badania, które będzie powiązane z neuronaukami (mniej oczywistymi przykładami są neuromarketing, czy neurolingwistyka).
Szczypta historii
Historii neuronauki bez wątpienia poświęcę kiedyś osobny wpis. Jednak jako że jest to pierwszy post, nie wypada nie wspomnieć o pewnym fascynującym fakcie. W ubiegłym stuleciu naukowcy odnaleźli dokument ze starożytnego Egiptu z 1700 r. p.n.e. (który był kopią traktatu z, bagatela, 3000 r. p.n.e.). Wskazywał on na to, że już wtedy interesowano się układem nerwowym – powiązano wówczas miejsce uszkodzenia mózgu z symptomami neurologicznymi. Nie było to wcale takie oczywiste w tamtych czasach! Tym faktem pragnę podkreślić, że neuronauka nie jest nową gałęzią badań, jakby mogło się niektórym wydawać. Chyba że informacje sprzed 5000 lat są dla kogoś nowinką (serdeczne pozdrowienia dla paleontologów!). Neuronauka po prostu długo nie była szczególnie popularna. Prawdopodobnie było to konsekwencją kiepskich (czyt. niewystarczających) możliwości technologicznych albo, najzwyczajniej w świecie, miała słabych specjalistów ds. Public Relations.
Skąd pomysł na bloga?
Wiecie, że edytor tekstu podkreśla hasło „neuronauka” na czerwono? W Polskim społeczeństwie popularność nauki o mózgu jest szczególnie skromna. Mimo tego, że sporadycznie spotykam się z pustym wzrokiem po tym, gdy komuś powiem, że jestem neurobiologiem, to nawet gdy ktoś rozumie sam termin, jego wiedza na temat tej nauki, czy o mózgu ogólnie, jest niewielka. To jest właśnie powód, dla którego chcę neuroedukować nasze społeczeństwo. Jako że nie jestem jeszcze ministrem nauki, w najbliższym czasie szanse na wprowadzenie przedmiotu „neuronauka” do szkół są raczej marne. Zatem… zaczynam bloga 😉 Praca u podstaw!
Na tej stronie możesz liczyć na obiektywno-subiektywne wpisy zawierające się w tematyce neuronaukowej, popularnonaukowej i naukowej, dość często wymagające poczucia humoru lub dystansu od czytelnika, ostrzegam. Bez wątpienia, dowiesz się wiele na temat tego, co już wiadomo o mózgu. Dodam też szczyptę nerdowskiego* lifestyle’u, bo przychodzi mi to całkiem naturalnie (jednym z kryteriów dostania się na doktorat jest bycie nerdem). Wpisy będą na tyle informatywne, na ile pozwolą moje możliwości naukowo-literackie i dołożę wszelkich starań, żeby pokrywały najważniejszą wiedzę z neuroświata. Począwszy od klasyfikacji, działów, ważnych zagadnień, poprzez historię i nowinki, a skończywszy na ciekawostkach i zupełnie osobistych przemyśleniach. Moim głównym celem jest popularyzacja neuronauki, szerzenie pasji do niej i edukowanie naszego społeczeństwa. Czyż budowa i funkcje mózgu nie są obiektywnie arcyciekawe?
Mały haczyk
Uwaga! Teraz zniszczę Twoje wyobrażenia o tym, że kiedyś posiądziesz kompletną wiedzę na temat tego, jak działa mózg. Istnieją pojedyncze jednostki uważające, że „wiedzą dokładnie, jak działa mózg”. Moim skromnym zdaniem muszą albo nie mieć pokory, albo szacunku do wieloaspektowości neuronauk. Gwarantuję Ci, że jeśli zaczniesz zgłębiać temat funkcjonowania mózgu, poczujesz, na jak głęboki ocean wypłynęliśmy.
Od tego momentu dołączyłeś do mnie w codziennym przybijaniu piątki Sokratesowi. Teraz hasło „wiem, że nic nie wiem” stało się Twoim nowym mottem. Gratulacje, witaj na pokładzie! Napisz, o czym chciałbyś czytać posty, a żeby nie umknęły Ci nowe wpisy na tym blogu, możesz ustawić go na stronę startową, dodać do zakładek, polubić świeżutki profil na Instagramie (jeszcze pachnący!) i zapisać się do neuro-newslettera. Miło będzie zobaczyć Cię ponownie, posty będą publikowane w każdy piątek 🙂
*nerd – kujon, osoba spaczona pod kątem naukowym, ale pozytywnie (przynajmniej ja tak lubię myśleć)
No Comments