Psychiatria, mająca swoje korzenie już w starożytności, jest jedną z filarowych dziedzin neuronaukowych. Jest dyscypliną medyczną odpowiedzialną za badanie i leczenie chorób psychicznych, czy zaburzeń. Powody tych chorób mogą być wielorakie: zarówno genetyczne, jak i nabyte. I tu chciałabym wspomnieć o bardzo ważnym konflikcie w świecie nauki (nie tylko neuronauki), czyli nature vs. nurture. Nature, czyli predyspozycje biologiczne, genetyczne kontra nurture, czyli wpływ środowiska. W definiowaniu genezy chorób psychicznych badacze również reprezentują różne fronty – geny kontra wychowanie, czynniki zewnętrzne. Najpewniej to i to ma wpływ na tworzenie się zaburzeń psychicznych.
Granica między zdrowiem a chorobą
Kiedy ostatnio zastanawiałeś się nad swoim zdrowiem psychicznym? A ile razy w życiu pomyślałeś „chyba jestem świrem”? Dość normalnym jest, że nasze myśli, bądź zachowania odbiegają czasami od normy. Zdarza się, że nawet bardzo mocno. Czasem ma na to wpływ silny stres, innym razem nadmiernie nagromadzone zmęczenie, a bywa też, że po prostu jesteśmy dziwni w niektórych sferach i tyle. Natomiast może być też tak, że chorujemy na zaburzenia psychiczne.
Kiedyś, na wykładzie z psychiatrii na którym byłam, ktoś zadał profesorowi pytanie o to, gdzie leży granica między zdrowiem a chorobą. Bardzo spodobała mi się jego odpowiedź – choroba zaczyna się, gdy zaburzone zachowanie zaczyna przeszkadzać danej osobie lub otoczeniu. Czyli przykładowo, nie powinnam się specjalnie martwić moją chęcią sprawdzenia, czy zamknęłam drzwi, jeśli zdarza się to sporadycznie. Jednak gdy czwarty dzień pod rząd spóźniam się do pracy, bo muszę wrócić się do domu i sprawdzić, czy na pewno drzwi są zamknięte – powinnam zastanowić się nad wizytą u specjalisty.
Parafilie
W kategoriach seksualnych sprawa ma się podobnie – wszystko zależy od odpowiedniego dopasowania partnerów. Parafilie, czyli zaburzenia seksualne, zboczenia, mogą być bardzo dotkliwe, ale nie muszą takie być. Wyobraźmy sobie sadystę, który jest w związku z osobą bez żadnych tendencji masochistycznych. Każde sadystyczne zapędy będą traktowane jako przejaw choroby, silnego zaburzenia. Wręcz, taki człowiek może zacząć być traktowany jako oprawca, a jeśli te zachowania nie były ujawniane przed ślubem, to może to nawet prowadzić do chęci rozwodu. Często w tym wypadku pojawia się temat terapii.
A teraz wyobraźmy sobie sytuację inną – w związku sadomasochistycznym, gdy ma miejsce „przyzwolenie” obu stron, takiego zaburzenia leczyć nie trzeba, gdyż sprawia ono satysfakcję obu stronom. Ba! Partnerzy mogą sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, że to są faktyczne zaburzenia. Tutaj chciałabym dodać, że parafilie kiedyś były jasno klasyfikowane jako choroby, natomiast teraz coraz częściej się od tego odchodzi i mówi o „zachowaniach odbiegających od norm społecznych”. Ekhem, „Pięćdziesiąt twarzy Greya”? Co o tym sądzicie?
Wpływ kultury i środowiska
Dużo też zależy od kultury i środowiska. Teraz podam przykład z życia wzięty. Parę lat temu poznałam pewną dziewczynę z państwa bałkańskiego, o pochodzeniu cygańskim. Nazwijmy ją Anja. Po paru tygodniach znajomości powiedziała mi, że choruje na schizofrenię. Przyznała też, że zaczęła się leczyć dopiero po wyjeździe na stypendium zagraniczne z bardzo prostego powodu. Gdy była w liceum, zaczęła mieć halucynacje wzrokowe – siedząc na kanapie widziała obok mężczyznę, ale tak jakby mniej realnie. Takie poczucie wraz z niepokojem towarzyszyło jej przez wiele dni, pogłębiało się i pewnego razu zdecydowała się opowiedzieć swojej mamie o okropnych doznaniach. Mama Anji skwitowała „Oooo, całe szczęście, że masz ten dar! W naszej rodzinie od pokoleń kobiety potrafią porozumiewać się ze światem zmarłych, ale ja nie mam tej umiejętności. Nawet nie wiesz, jak jestem szczęśliwa i dumna, że ty ją masz!”.
Wyobrażacie sobie? I tak Anja żyła z nieleczoną schizofrenią, która pogłębiała się z miesiąca na miesiąc coraz bardziej. Dotarła do momentu, gdy będąc za granicą miała tak przerażające epizody, że sama zgłosiła się do lekarza, który skierował ją do psychiatry. Od tamtej pory jest na terapii farmakologicznej, psychologicznej i nie widzi już „zmarłych”, czy innych postaci niczym z horroru. Ma wgląd w swoją chorobę, czyli jest jej świadoma.
Szacunek wobec psychiatrii
Mówiąc o psychiatrii, najbardziej chciałabym przekazać Wam jedno – miejcie do niej szacunek. Znam mnóstwo studentów medycyny, psychologii, czy biologii, którzy po haśle „choroby psychiczne” bardzo się ekscytują. I rozumiem to w 100% – sama byłam jedną z nich. Weszłam w neuronauki m.in. przez to, że niezmiernie fascynowało mnie to, że dwoje ludzi z tak podobnymi mózgami może mieć tak odmienne doznania, np. porównując osobę chorującą na schizofrenię i osobę zdrową. Niemniej jednak, od dziecięcego zachwytu chorobami psychicznymi dzieli mnie doświadczenie. Podczas okresu studiów poznałam sporo ludzi z przeróżnymi chorobami i zaburzeniami, co sprawiło, że słowo „fascynujące” w zestawieniu z psychiatrią wydaje mi się niestosowne.
Jako neurobiolog nadal uważam, że jest to doprawdy niesamowite, że ktoś może widzieć coś, czego nie ma… Ale mam już do tego inny stosunek i proszę, żeby każdy z Was to przemyślał, bo warto walczyć z płytkością myślenia w społeczeństwie. Samo podekscytowanie nie jest niczym złym, gdy nie akompaniuje mu ignorancja i brak chęci pokonania jej. Choroby psychiczne to nic mitologicznego, wystarczy włożyć trochę wysiłku w ich zrozumienie.
Psychiatria: stygmatyzacja i dyskryminacja
Na sam koniec poruszę temat stygmatyzacji oraz dyskryminacji, który sam się narzuca wraz z tematem psychiatrii. Stygmatyzacja jest swojego rodzaju przylepianiem krzywdzących łatek osobom chorującym na dane zaburzenie. Powoduje ona, że takie osoby są przedstawiane w złym świetle i dewaluowane, co też przyczynia się do tworzenia fałszywych stereotypów. Dyskryminacja, czyli brak tolerancji dla czyjejś choroby, jest jedną z przyczyn, dla których pacjent borykający się z zaburzeniem psychicznym boi się podzielić swoimi problemami i przemyśleniami z otoczeniem. Jest to wynik strachu przed negatywną oceną i odrzuceniem. Co więcej, często też ten strach paralizuje pacjenta na tyle, że unika on wizyty u lekarza i diagnozy.
Z tego względu nie powinno używać się np. takich sformułowań jak:
„Ty chyba jesteś chory psychicznie!”
„Masz coś z głową!”
„Ten gościu to wariat!”
Każdemu może się wymsknąć, ale warto być świadomym wypowiadanych słów. Jeśli ta osoba faktycznie choruje psychicznie, możemy jej zrobić dużą krzywdę emocjonalną.
Bardzo mi zależy na uświadamianiu naszego społeczeństwa pod kątem przeróżnych chorób i zaburzeń psychiatrycznych, z tego względu na pewno będą pojawiać się posty im dedykowane tu, na blogu oraz na instagramie.
No Comments