W ubiegłym tygodniu z trudem, bo z trudem, ale zaakceptowaliśmy to, że emocje to temat, o którym wiemy, że nic nie wiemy. Jeśli jeszcze nie czytałeś artykułu o kontrowersjach i wątpliwościach w badaniach nad emocjami, to kliknij tutaj. Dziś przedstawię teorie i poopowiadam Ci o nurtach naukowych, których przedstawiciele przez kolejne lata starali się odpowiedzieć na pytania takie jak: „Po co nam emocje?”, „Skąd się biorą emocje?”, czy… „Co ma mózg do emocji?”. Jest to historia badań nad emocjami. Zapraszam do czytania 🙂
Jak się to wszystko zaczęło?
Na bardzo ciekawy fragment o emocjach natknęłam się przy czytaniu książki, do której odwoływałam się już wielokrotnie – „The Brain Book” Rity Carter.
Emocje mogą być rozumiane jako zmiany w ciele, które skłaniają nas do działania. Ewolucyjnie miały sprawić, że zrobimy to, co powinniśmy, aby przetrwać i przekazać nasze geny kolejnemu pokoleniu. Aby wzmocnić swoją efektywność, działania wywołane emocjami powiązane są z przyjemnymi lub nieprzyjemnymi, świadomymi odczuciami. Emocje bywają krótkotrwałe, najwyżej trwając do kilku godzin, ale mogą one prowadzić do bardziej trwałych stanów zwanych nastrojami.
„The Brain Book” R. Carter
Powiem szczerze, że ma to bardzo „ewolucyjne” brzmienie, a to ono było jednym z pierwszych, fundamentalnych. Jego autorem był nie kto inny jak Darwin!
Darwin: Teoria ewolucyjna
Karola Darwina, angielskiego biologa, znamy głównie z lekcji biologii na temat teorii ewolucji. Jego dzieło „O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego” z 1859 roku jest jednym z jego najsłynniejszych. Mało kto natomiast wie, że dzielił się on swoimi przemyśleniami i obserwacjami również w innych książkach. Przykładem jest „O wyrażaniu emocji u człowieka i zwierząt” z 1872 r. (Z ciekawostek powiem Ci, że tematyka jego ostatniego w życiu dzieła dotyczyła… dżdżownic i ich wpływu na glebę.)
Darwin zasugerował, że wszyscy ludzie i część zwierząt przejawiają uniwersalne emocje poprzez bardzo podobne zachowania. Uważał, że prawdopodobnie emocje rozwijały się ewolucyjnie, podobnie wśród różnych kultur. Ta teoria nie miała wówczas wielu zwolenników, gdyż uważano, że warunki kulturowe grają pierwsze skrzypce.
Co ciekawe, w kontraście do francuskiego lekarza Duchenne, którego teorią na temat emocji było to, że istnieje ponad 60 osobnych emocji, z których każda każda zależy od konkretnych mięśni twarzy, Darwin uważał, że mięśnie twarzy po prostu współtworzą zestaw zaledwie kilku podstawowych emocji. To doprowadziło do teorii o stanach emocjonalnych, na której wielu badaczy opiera się i dziś. Według niej mamy: radość/zadowolenie, smutek, strach, gniew, zaskoczenie i wstręt.
James i Lange: Teoria fizjologiczna
Całkiem niedługo po opublikowaniu „O wyrażaniu emocji…” Darwina, na drugim końcu globu, tworzyła się kolejna teoria na temat emocji, która zdobyła znacznie większy rozgłos, więc często określana jest jako pierwsza. Amerykański filozof i psycholog, William James, zwany ojcem amerykańskiej psychologii, wygłosił w 1884 roku, że gdy pojawia się bodziec, pierwszą reakcją jest reakcja fizjologiczna, a dopiero potem pojawia się emocja. Poniekąd zdefiniował emocje jako poczucie tychże zmian fizjologicznych w naszym organizmie.
Jaki rodzaj strachu pozostałby, gdyby nie było ani przyspieszonego bicia serca, ani płytkiego oddechu, ani drżących ust, ani osłabionych kończyn, ani gęsiej skórki, ani trzewnych ruchów, to jest całkiem nie do pomyślenia. Czy można sobie wyobrazić stan gniewu i nie wyobrazić sobie jego przypływu w klatce piersiowej, zarumienienia twarzy, rozszerzenia nozdrzy, zaciśnięcia zębów, impulsu do energicznego działania, ale zamiast tego nieruchome, wiotkie mięśnie, spokojny oddech i spokojną twarz?
William James „What is an emotion?” (1884)
Duński lekarz Carl Lange doszedł do podobnych wniosków niezależnie w 1885. Teorię można przyrównać do tego, że czujemy strach przez to, że serce bije nam szybciej. Bodziec – reakcja fizjologiczna – doświadczenie emocjonalne. Dziś już wiemy, że jest odwrotnie. Serce bije nam szybciej, bo czujemy strach, ale wtedy teoria ta była trudna do obalenia.
Cannon i Bard: Talamiczna lub podkorowa teoria emocji
Teorią, która miała być swojego rodzaju odpowiedzią na teorię Jamesa i Langego była teoria amerykańskich psychologów Waltera Cannona i jego doktoranta, Philipa Barda, mająca swoje początki w latach 20. XX wieku, zwana również teorią podkorową lub talamiczną (wzgórze to po łacinie thalamus), jest jedną z bardziej popularnych teorii dotyczących emocji (wow, 5 razy użyłam słowa „teoria” w jednym zdaniu… teraz już sześć). Szczególnie wśród neurobiologów, gdyż tutaj gwoździem programu są wzgórze oraz podwzgórze. Według autorów tej teorii pobudzenie wzgórza skutkuje emocjonalnymi odczuciami, a z kolei działanie podwzgórza odpowiada za wyrażanie tych emocji. Bodziec – reakcje w mózgu – jednocześnie reakcje fizjologiczne + emocjonalne.
Teorię tę Bard potwierdził przez eksperymentalne badania na kotach. Obserwowano, jak lezje, czyli uszkodzenia konkretnych struktur mózgu, wpływają na ekspresję i odczucie emocji. Według Cannona i Barda emocje były skutkiem pobudzenia w mózgu, a nie reakcji fizjologicznej. Autorzy uważali, że reakcje fizjologiczne i emocjonalne występują jednocześnie. Obecnie teorię tę uważa się raczej za historyczną.
Papez i jego krąg (układ)
Krąg Papeza* (ang. Papez circuit) jest niesłychanie ważną teorią neurobiologiczną, dlatego ją rozwinę za tydzień. W skrócie: w 1937 roku James Papez opisał konkretną drogę neuronalną odpowiedzialną za emocje, biegnącą od podwzgórza do płata limbicznego. Więcej w kolejnym wpisie!
Schachter i Singer: Dwuczynnikowa teoria emocji
Dużo później, w 1962 roku, amerykańscy psychologowie Stanley Schachter i Jerome E. Singer przeprowadzili bardzo ciekawe badania, które pokazały, że muszą istnieć dwa czynniki, które umożliwiają przeżywanie emocji: czynnik fizjologiczny oraz kognitywne wskazówki, zrozumienie przyczyny. Już tłumaczę, o co chodzi.
Badania
Badania polegały na tym, że pacjentów podzielono na cztery grupy. Trzy z nich dostały zastrzyk adrenaliny, a jedna placebo. Pierwszej grupie powiedziano zgodnie z prawdą, że była to adrenalina, skutkująca pobudzeniem, drugiej, że była to adrenalina, ale nie wytłumaczono, czym może skutkować, trzeciej, że była to adrenalina, ale okłamano ich, że skutkiem jest odrętwienie stóp, ból głowy i świąd, a czwartej podano placebo i nie poruszano tematu efektów ubocznych.
Następnie badani byli sadzani w poczekalni i otrzymywali kwestionariusze do wypełnienia, które niby nie były związane z eksperymentem. Pierwsza część pytań była obraźliwa, a druga miała na celu rozbawienie. W poczekalni siedział aktor, który miał udawać innego badanego, również wypełniającego kwestionariusz i czytając pytania obraźliwe miał wpadać w złość, a przy pytaniach zabawnych miał okazywać radość.
Wyniki
Wyniki eksperymentu są bardzo ciekawe. Wpływ aktora na emocje badanego był różny w zależności od grupy. Badani z pierwszej grupy nie przejmowali emocji od aktora i byli raczej spokojni, niezależnie od kwestionariusza. Z kolei uczestnicy trzeciej grupy, którzy byli mylnie poinformowani na temat efektów adrenaliny i nie wiedzieli, że to przez zastrzyk czują pobudzenie i szybkie bicie serca, silnie przeżywali gniew i radość w zależności od czytanego kwestionariusza. Można powiedzieć, że „zarażali się” emocjami od aktora.
Czucie pobudzenia, czy szybkie bicie serca to czynnik fizjologiczny, a z kolei to, jak badany tłumaczył sobie przyczynę to ten czynnik kognitywny, poznawczy. Stąd nazwa tej teorii – dwuczynnikowa teoria emocji. Często staramy się interpretować nasze pobudzenie na podstawie sytuacji. Gdy „wali nam serce”, a akurat jesteśmy przed egzaminem, czy wystąpieniem publicznym, to interpretujemy to jako strach. Z kolei jeśli dzieje się to przed pierwszą randką, to interpretujemy to jako ekscytację i radość.
Znana autorka i mówczyni motywacyjna z USA – Mel Robbins, często odwołuje się do tej teorii mówiąc, że w ten sposób możemy „oszukać nasz mózg”. Gdy np. jesteśmy zestresowani lotem samolotem i szybko bije nam serce, możemy sobie powiedzieć, że tak naprawdę to jesteśmy podekscytowani i serce bije nam szybko nie ze strachu, a z ekscytacji.
MacLean: Teoria trójdzielnego mózgu
W latach 50. i 60. ubiegłego wieku MacLean wysnuł teorię potrójnego, trójdzielnego mózgu (zwaną też teorią gadziego mózgu), o której pisałam dwa miesiące temu. Jeśli nie czytałeś jeszcze mojego artykułu na ten temat, to koniecznie nadrób zaległości.
Lazarus: Teoria oceny poznawczej
Kolejny amerykański psycholog, Richard Lazarus, jest autorem teorii oceny poznawczej (ang. cognitive appraisal theory) z 1991 roku. Według tej teorii najpierw myślimy, zanim odczujemy emocję. Bodziec – myśl – reakcja fizjologiczna – emocja. Przykład? Widzimy węża, myślimy o tym, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, co prowadzi do przyspieszenia akcji serca i oddechu, co skutkuje odczuwaniem strachu. Przynajmniej taka była teoria Lazarusa.
LeDoux
Joseph LeDoux prowadził działalność badawczą już od lat 70., ale to głównie od lat 90. zaczął formować teorie, które uważane są za obecnie wiodące w temacie emocji. A szczególnie w temacie strachu i lęku. Na temat LeDoux i jego badań post na blogu znajdziecie za dwa tygodnie. To będzie emocjonalny sierpień 😀
Przypominam, że pierwszym z cyklu artykułów na temat emocji był ten o kontrowersjach i wątpliwościach w badaniach.
*Uwaga, uwaga! Bardzo poważne ogłoszenie. James Papez był Amerykaninem i jego nazwisko wymawia się [Peipz]. Mam wrażenie, że wszyscy polscy naukowcy wymawiają [Papez], co według mnie brzmi koszmarnie.
No Comments